Aleksandra skończyła studia budowlane prawie 4 lata temu. Politechnika Szczecińska nie należała do łatwych. A budownictwo lądowe tym bardziej. Ale ponieważ dziewczyna od najmłodszych lat miała wybitny dar do matematyki i fizyki, udało się nie tylko nie zawalić żadnego semestru, ale też uzyskać z większości przedmiotów oceny bardzo dobre lub dobre. Opuszczając mury swojej uczelni, Ola wiedziała już co chce robić. I nie miała być to praca w biurze, za nudnym biurkiem. Tego nie chciała. Wymarzyła sobie budowę. Zwykłą, solidną budowę, jej zgiełk, podniszczone baraki, słońce, deszcz, chłód czy upał. Mając głowę nabitą teorią, lekko tylko wspomaganą praktykami wakacyjnymi dziewczyna pojechała za pracą na Dolny Śląsk. Od razu została rzucona na głęboką wodę. Pamięta rozmowę z prezesem, który widząc drobną, ładną dziewczynę od razu chciał ją odwieść od planów codziennych utarczek na placu z budowlańcami. Ale trafił na skałę. Czytaj dalej