Osoby śledzące mojego bloga http://niedlaidiotow.blog.pl zauważą, że gdy się tam pojawi, to będzie to już trzeci w tym roku wpis o pani Leokadii S, 76-latce ze Zgorzelca. W tym przypadku pierwszeństwo wpisu ma Fundacja Ludzie Jesieni.
Mówi się, że pech czasami jest nie tylko przypadkową rzeczą, a czepia się człowieka z całej siły. W przypadku starszej pani rzeczywiście przygody jakie przeżywa mogą wystarczyć na obdzielenie nimi już ze trzech osób. To ostatnie zdarzenie jednak nie niesie za sobą żadnych skutków finansowych, powiedziałbym nawet jest na swój sposób zabawne. Może nieco w konwencji czarnego humoru, może nieco w konwencji krzywego zwierciadła. Tym razem na szczęście pani Leokadia nie musi z nikim walczyć, choć w jej wspomnieniach końcówka tego roku będzie tak samo dynamiczna, jak jego początek.
Jesień, prócz pięknych kolorów liści i chłodniejszego powietrza niesie też wspomnienia. – Taaak – pani Leokadia wzdycha – to już 30 lat temu córa wyszła za mąż. Czas, jak szybko ten czas leci – uśmiecha się do siebie. Jak dzisiaj pamięta ten dzień, gdy widziała córkę Martę wraz z zięciem Jackiem* u ołtarza, kiedy przysięgali sobie kochać się do samej śmierci. Tak pięknie wyglądali. A potem los rozdzielił nowożeńców od panie Leokadii i jej męża, choć przecież Wrocław blisko Zgorzelca. Zaledwie 170 kilometrów. Na początku września starsza pani zastanawiała się jak uczcić okrągłą rocznicę ślubu. Zadzwonić? E tam, banał. Wysłać kartkę? Jeszcze gorzej. Spacerując po zgorzeleckiej starówce nagle zobaczyła kwiaciarnię, której witryna oznaczona była jako świadcząca usługi Poczty Kwiatowej.
– Ależ tak proszę pani – ekspedientka, i jak się później okazało właścicielka pachnącego biznesu, z uśmiechem zapewniała panią Leokadię, że wysyłają kwiaty nie tylko „w Polskę”, ale właściwie wszędzie. Toteż i Wrocław nie będzie tutaj żadnym problemem. Obie panie wybrały z katalogu wiązankę, uzgodniły treść bileciku i datę dostarczenia. Rocznica była dopiero za tydzień, w połowie września 2015 roku i jak powiedziała ekspedientka – Może pani spać spokojnie. Skasowała klientkę, wydała jej pokwitowanie i – a jakże – paragon, po czym zajęła się obsługą kolejnych kupujących.
W dzień „zero” pani Leokadia czekała na telefon z podziękowaniami od córki. Prezent miał być dostarczony po południu tak, by oboje z mężem byli już w domu. Kobieta cieszyła się na niespodziankę, w końcu takiego „psikusa” jeszcze nigdy im nie wyświadczyła. Tymczasem aparat milczał. Minęła dwudziesta, dwudziesta pierwsza i… cisza. Podobnie było następnego dnia i następnego. – Hmm – kobieta tłumaczyła sobie spóźniające się podziękowania pracą dzieci i brakiem wolnego czasu – pewnie mają tyle zajęć, że umknęło im to! Kiedy jednak przez dwa tygodnie nie było żadnej informacji o losach prezentu, postanowiła sprawdzić co się dzieje.
Marta sprawiała wrażenie zaskoczonej – No nie mamo, nie dostaliśmy nic. Wiesz – mówiła do słuchawki – nawet się na ciebie z Jackiem pogniewaliśmy się. Co roku pamiętałaś, a tu taki zonk. Obie panie jeszcze przez chwilę uzgadniały fakty i jak drut wyszło, że mimo kwitu określającego szczegóły usługi, kwiaciarnia jej nie wykonała. Ponieważ na pieczątce był jak byk numer telefonu właścicielki, pani Leokadia zadzwoniła. – No jak to? Kwiaciarka sprawiała wrażenie złej – musiały dojść! Przecież wszystko zleciłam! A poza tym – złość w głosie stawała się namacalna – teraz jestem za granicą i roaming mnie mocno kosztuje! Starsza pani zdenerwowała się. W tym roku ją też sporo kosztowały przygody z innymi usługodawcami i pomyślała sobie mało asertywnie, że ma to gdzieś. – Wie pani co – wysyczała nieomal do słuchawki – złożę reklamację w centrali i jeszcze zobaczymy. Po czym mało uprzejmie po prostu rozłączyła się.
Reklamacja oczywiście została uznana. Choć z dużym opóźnieniem bukiet, ten wybrany ze zdjęcia, dojechał w końcu do córki Marty i zięcia Jacka. Poczta Kwiatowa przeprosiła pokrzywdzonych. I tylko właścicielka kwiaciarni, widząc panią Leokadię w czasie oficjalnego pokwitowania reklamacji u siebie w „salonie” kąśliwie dodała – Ale mi pani zepsuła cały urlop! Humorystycznym w całej tej sprawie jednak jest to, że jako zadośćuczynienie za wtopę jubilaci otrzymali – prócz kwiatów oczywiście – dodatkowy prezent na osłodę życia. Okazałą i reprezentacyjną bombonierkę. Na której pięknie, w tonacji bieli, widniał grawerowany złotem napis: „Z okazji Pierwszej Komunii Świętej”.
*Imiona zmienione