„Ja panią nauczę, zadzwonię do burmistrza” – tak krzyczała jedna z kobiet, które w dniu 8 marca, a więc w dniu swojego święta przyszły na plac targowy w Obornikach Śląskich. Fundacja Ludzie Jesieni po raz kolejny rozdawała 240 tysięcy jabłek mieszkańcom swej gminy. Zadokowane dwa tiry czekały na rozładunek. Pech chciał, że zepsuła się sztaplarka zamówiona do ich rozładunku. W jej miejsce podstawiono koparko-ładowarkę z widłami, ale spora maszyna nie radziła sobie z paletami na których składowane były owoce. To wszystko sprawiało, że mimo wyjaśnień w czekającym tłumie znalazło się parę osób z wielkimi pretensjami.To już czwarta tego typu akcja Fundacji. Poprzednie 3 w tym roku to cztery tiry i prawie pół miliona jabłek które trafiły do potrzebujących. Obserwując jednak akcję podarunkową nagminnie widać było te same osoby podchodzące bez żenady i zabierające do swych samochodów coraz to nowe skrzynki. Sam widziałem, jak w czasie największego tłoku na parking zajechał starszy pan i wysiadł z auta posługując się szczudłami. Doszedł do kolejki i zapisał się na listę. Za chwilę stał przed rozładowywaną paletą, wyraźnie zmęczony. Nie wierzyłem własnym oczom – mimo dwóch szczudeł i skrzywionej postaci wziął ciężką, 22-kilową skrzynkę i ledwo łapiąc równowagę udał się do auta. Tak obracał jeszcze 2 razy.
Wczorajszy dzień Fundacja Ludzie Jesieni będzie wspominać jako straszny. Takiej złości ludzkiej, takiej nienawiści jeszcze nie widzieliśmy. Powstałe z nie naszej winy opóźnienie w części ludzi, głównie pań wywołało rodzaj amoku. Prezeska Fundacji, próbując opanować te nastroje prosiła ludzi o przejście do kolejki i nieprzeszkadzanie w rozładunku. Ciężka maszyna rozładowując palety co chwila musiała hamować, bo w tłumie robiło się niebezpiecznie. W końcu stało się to, co stać się musiało. Jedna z palet runęła na ziemię. W tym momencie tłum ruszył na rozsypujące się owoce i nie bacząc na nic, wyrywając sobie je pakował do zdobytych pudeł.
Dochodziło do sytuacji, gdzie ludzie wręcz pluli na organizatorów. Smutne to i bolesne, że nikt nie zauważył faktu dobrej organizacji poprzednich dostaw. Gdyby nie awaria wózka w ostatniej chwili, nie byłoby problemu. W końcu udało się zamówić inną sztaplarkę i krótko przed południem na placu pozostały tylko ekipy sprzątające. W tym kontekście następna taka akcja zaplanowana na koniec marca budzi wiele znaków zapytania. Czy warto? Po co? Dla kogo? Drodzy Oborniczanie – warto. Dla tych, którzy czekali cierpliwie nie ulegając cwaniactwu innych. Dla tych, którzy przychodzą po to, by pomóc sobie i swym rodzinom. Będziemy znów na placu i znów postaramy się. Mając nadzieję, że nie powtórzy się taka atmosfera, jak podczas wczorajszego Święta Kobiet.
Bardzo przepraszamy za zachowanie niektórych mieszkańców ja jestem bardzo wdzięczna za jabłka i dziękujemy bardzo za pyszna owoce …Pozdrawiam Maria
Przecież to nie Pani wina – następnym razem będzie lepiej 🙂